Podczas I wojny światowej Niemcy planowali zbudowanie specjalnych sterowców dalekiego zasięgu, których zadaniem miało być zbombardowanie tak odległych celów jak np. Nowy Jork. Jedną z takich maszyn miał być LZ 114 (L72). Do końca wojny nie ukończono jego budowy, a w 1920 roku przekazano go Francji w ramach reparacji wojennych, jednak jego kariera była krótka i tragiczna.
Historia LZ 114 (L72) nie jest zbyt dobrze udokumentowana. Za jego projekt odpowiadał Ludwig Dürr, a głównym zadaniem maszyny miał być przelot przez Atlantyk w celu zbombardowania Nowego Jorku. W tym celu wykorzystano projekt sterowca LZ 112 (L70), który powiększono, dodając jeszcze jeden zbiornik na wodór. Tym samym sterowiec miał długość 226,5 m i posiadał 16 zbiorników na wodór (tyle samo co późniejszy Hindenburg). Napęd stanowiło 6 sześciocylindrowych silników Maybach Mb IVa o mocy 235 KM każdy.
Ze względu na zakończenie wojny, prace nad sterowcem zostały przerwane i przez kilka lat maszyna pozostawała w hali, w Löwenthal. Na mocy postanowień Traktatu Wersalskiego, LZ 114 został jednak przekazany Francji. W związku z tym pośpiesznie dokończono prace wyposażeniowe i 9 lipca 1920 roku przekazano sterowiec nowemu właścicielowi. Niezadowoleni z postanowień traktatu Niemcy ograniczyli się jedynie do zamontowania podstawowego wyposażenia i nie przekazali żadnej szczegółowej dokumentacji sterowca.
LZ 114 dotarł 10 lipca do francuskiej bazy Cuers-Pierrefeu w Tulonie, a jego dowódcą został Jean du Plessis de Grenédan. Francuzi nadali maszynie nową nazwę – Dixmude, na cześć żołnierzy francuskiej piechoty morskiej, którzy walczyli w bitwie o Diksmuide w październiku 1914 roku.
Po dotarciu do Francji sterowiec poddano szczegółowej inspekcji, która wykazała, że maszyna jest w kiepskim stanie technicznym, brakuje dokumentacji, zbiorniki wodoru wymagały wymiany, a poszycie załatania. Przez 3 lata sterowiec pozostawał na ziemi i dopiero w 1923 roku udało się przywrócić go do sprawności, chociaż cały czas stan sterowca pozostawiał wiele do życzenia. Dowodzący sterowcem Jean du Plessis musiał odtworzyć cała dokumentację sterowca oraz obliczyć jego możliwości, aby wiedzieć na co stać maszynę.
W ciągu kilku miesięcy Francuzi wykonali kilka lotów testowych i propagandowych, z których najważniejszym był przelot nad Saharą we wrześniu 1923 roku. Dixmude pokonał wówczas dystans 7200 km w ciągu 119 godzin.
Kolejny ważny lot zaplanowano na grudzień. Sterowiec wyruszył z bazy Cuers-Pierrefeu 18 grudnia 1923 roku i skierował się do In Salah w Algierii, gdzie dotarł po kilku godzinach. Miejsce to nie nadawało się do lądowania, w związku z czym dowodzący maszyną du Plessis obrał kurs na bazę Baraki w Algierii. Około 2:08 w nocy nadany został ostatni komunikat radiowy z Dixmude, w którym informowano o potrzebie schowania anteny radiowej z powodu burzy.
20 grudnia około godziny 2:30 robotnicy w miejscowości Sciacca na Sycylii zobaczyli nad morzem duży rozbłysk światła. Podobne zjawisko zauważyło jeszcze kilku świadków, a nad ranem na brzegu zauważono szczątki z oznaczeniami typowymi dla sterowca, oraz fragmenty aluminiowej konstrukcji. Francuskie władze wiedziały, że doszło do katastrofy, ale jeszcze przez kilka dni podawano fikcyjne informacje o tym, że sterowiec wykonuje dalszy lot.
Dopiero 26 grudnia odnaleziono ciało należące jak się okazało do samego dowódcy sterowca. Jego zegarek zatrzymał się o godzinie 2:27. Dopiero wówczas oficjalnie poinformowano o katastrofie Dixmude. Co istotne, nigdy do końca nie wyjaśniono co stało się z sterowcem. Prawdopodobnie doszło do uderzenia pioruna i zapłonu wodoru lub jego oparów z nieszczelnych zbiorników, co doprowadziło do gwałtownej eksplozji. Zginęło 40 członków załogi i 10 pasażerów.
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.